Szczepionki – zbawienie czy tragedia cz. 1
Problemy dotyczące ludzkiego zdrowia można lepiej zrozumieć, jeśli zdamy sobie sprawę ze sprzeczności interesów między pacjentami, a koncernami farmaceutycznymi i uzależnioną od nich medycyną.
Pacjenci chcą być zdrowi i mieć dostęp do tanich i skutecznych leków, które leczą przyczyny, a nie objawy. Chcą mieć lekarzy, którym można zaufać, którzy będą dbali przede wszystkim o ich zdrowie, a nie wyłącznie o zyski swoje i wielkiej farmacji. Rynkiem zbytu dla nich jest chory, a nie zdrowy człowiek – najlepiej ciężko lub chronicznie chory, który kupuje, aż do śmierci. Nie są więc zainteresowani, abyśmy wszyscy zdrowi byli. Wydają olbrzymie sumy na reklamę nieskutecznych, czasem szkodliwych leków, które bardzo rzadko leczą przyczyny. Naturalne, tanie i skuteczne metody leczenia przyczyn, traktuje się jak konkurenta, którego trzeba zwalczać wszelkimi metodami.
Nasz pogląd o roli szczepień kształtowały wypowiedzi lekarzy uważających, że były one „najbardziej efektywną akcją nowoczesnej medycyny w redukowaniu epidemii zachorowań i śmiertelności”. Pogląd ten bardzo mija się z prawdą. W wielu publikacjach można znaleźć szczegółowe informacje, że w przypadku gruźlicy (Anglia, Walia, USA), szkarlatyny, odry, kokluszu, ospy (Anglia, Walia), dyfterytu (Anglia, Walia, USA, Szwecja, Dania) epidemie praktycznie się już skończyły, zanim zaczęto przeciw nim szczepić. W Australii także stwierdzono, że epidemia (odry, dyfterytu, polio, kokluszu, gruźlicy) praktycznie już się kończyła, kiedy zaczęto wprowadzać szczepionki. Dane graficzne pokazują, że nie miały one żadnego wpływu na spadek występowania różnych chorób zakaźnych (Sinclair, 2006, Szczepienia – niebezpieczne, ukrywane fakty, Idea Contact, Kalisz).
Współczynnik zgonów z powodu szkarlatyny, błonicy, kokluszu i odry wśród dzieci poniżej 15-go roku życia w Anglii pokazuje, że 90% spadek śmiertelności nastąpił pomiędzy 1860 a 1965 rokiem, przed wprowadzeniem antybiotyków i masowych szczepień (Sinclair, 2006). Tym niemniej pod koniec epidemii przypisano sobie sukces, a naiwne społeczeństwo uwierzyło. Spadek epidemii został spowodowany poprawą warunków wyżywienia i higieny: zaopatrzenia w czystą wodę i udoskonalenia procesu odprowadzania ścieków. Podczas budowy Kanału Panamskiego wyeliminowano żółtą febrę wśród białej populacji przez poprawę warunków sanitarnych. Natomiast wśród czarnej populacji, gdzie tego nie zrobiono, ilość zachorowań pozostała nadal wysoka. Wiele najstraszliwszych epidemii chorób takich jak trąd, dżuma, tyfus skończyło się w Europie jeszcze przed szczepieniami czy antybiotykami.
W Polsce szczyt zachorowań na wirusowe zapalenie wątroby (WZW) typu B przypadł na lata 1992-93, a szczepionkę wprowadzono dopiero w 1997 roku. Wprowadzenie kartek na środki czystości w stanie wojennym, olbrzymia inflacja i coraz większe trudności z zaopatrzeniem w żywność, doprowadziły do ponownego wzrostu zachorowań na WZW. Poprawa stanu higieny po zmianach w 1990 r. spowodowała kolejny spadek zachorowań. Jak z tego wynika, wprowadzenie szczepień nie miało żadnego wpływu na zmniejszenie liczby zachorowań.
W Australii w latach 1980 – 1970 następował systematyczny spadek zachorowań na błonicę. Wprowadzenie szczepionek w 1940 roku nie zmienił tego trendu, a wręcz zahamowało obserwowane wcześniej tempo spadku. Podobny spadek zanotowano w przypadku gruźlicy. W USA, gdzie przymusowych szczepień nie było, spadek zachorowań był taki sam jak w Anglii, gdzie szczepienia były obowiązkowe. Pomimo braku szczepień na salmonellozę notuje się systematyczny spadek zachorowań. To samo ma miejsce w przypadku duru brzusznego. Natomiast zupełnie nie obserwuje się spadku zachorowań w przypadku tężca, pomimo prawie 100-letniego stosowania szczepień. W Polsce do chwili sprowadzenia austriackiej szczepionki na kleszczowe zapalenie mózgu nie notowano zachorowań. Po zakupieniu 10 000 szczepionek przez Dyrekcję Lasów Państwowych nastąpił wyraźny wzrost zachorowań.
Warto przypomnieć wiele zachorowań i zgonów na schorzenia, z powodu których straszono pandemią: SARS – 8096 przypadków, a w tym 774 zgony, Gorączka Zachodniego Nilu – 27 836 przypadków, 1088 zgonów, ptasia grypa – 262 zgony, świńska grypa w USA – stwierdzono 20 przypadków i ani jednego zgonu. WHO szacuje, że na całym świecie na świńską grypę zmarło ponad 8000 osób. Dla porównania Centrum Zwalczania Chorób i Prewencji ocenia, że tylko w Samych Stanach Zjednoczonych z powodu zwyczajnej grypy umiera rocznie około 36 000 osób.
Warto przypomnieć, że I wojna światowa była początkiem przymusowych szczepień w wojsku. Tzw. hiszpańska grypa z 1918 roku, która zabiła od 20 do 40 milionów ludzi rozpoczęła się po masowych szczepieniach w wojsku. Po szczepieniu przeciwko żółtej gorączce w Armii USA, w ciągu 6 miesięcy zmarło 63 żołnierzy, a u 28 585 wystąpiło zapalenie wątroby. W Niemczech, w 1940 roku wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciw błonicy. W ciągu 5 lat liczba zachorowań zwiększyła się z 40 000 rocznie do 250 000 rocznie. W krajach, które nie szczepiły jak np. USA (gruźlicę), Walia i Anglia (szkarlatynę), notowano taki sam spadek zachorowań jak w krajach, które masowo szczepiły. Natomiast w przypadku ospy w Anglii oraz błonic we Francji czy Danii, po szczepieniach zaobserwowano wzrost zachorowań. W Niemczech po zaszczepieniu 96% populacji przeciwko ospie, wystąpiła epidemia, która zabrała 125 000 ofiar. W latach 70. w Indiach zaszczepiono przeciwko gruźlicy 260 000 ludzi. Okazało się jednak, że najczęściej chorowały osoby zaszczepione (Lancet 12/1/80 s.73). W Polsce w 1973 roku w Wielkopolsce wybuchła epidemia właśnie u dzieci zaszczepionych. W 1977 roku dr Jonas Salk, twórca szczepionki przeciw polio, oświadczył przed Komisją Kongresu USA, że masowe szczepienia przeciw polio były przyczyną większości zachorowań (Science 4/4/77, Abstracts). W 1978 roku w Szwecji na 5140 przypadków kokluszu, aż 84% miało miejsce u dzieci zaszczepionych (BMJ 283: 696-697,1981). Masowe szczepienia przeciw wirusowi polio w połączeniu z domięśniowym zastrzykiem antybiotyku oraz szczepionkami przeciw innym chorobom wywoływały głównie wśród dzieci epidemie porażenia mózgowego. Takie wybuchy miały miejsce w Omanie, Rumunii, Gambii, i Namibii (Nexus 2/70 2010 r, III- IV).
Firma Merck Sharp& Dohme (MSD) po skandalu jaki spowodował lek przez nią produkowany (vioxx) stara się o ponowny skandal. Jest ona producentem szczepionki, reklamowanej jako zapobiegającej rakowi szyjki macicy. Nie jest ona jednak szczepionką przeciw tej chorobie, ale jest kierowana przeciw czterem typom wirusa HPV, który jest podejrzewany o inicjację powstawania inwazyjnych komórek nowotworowych. Jednak tylko bardzo niewielki procent zarażenia tym wirusem prowadzi do tej choroby. Znane są również przypadki jej rozwoju bez udziału HPV. Mocno zaangażowane w popieranie tych szczepionek media pomijają fakt, że kolposkopia połączona z cytologią, daje prawie 100% zabezpieczenia, w dodatku bez wystąpienia skutków ubocznych. Mimo, że szczepionka jest bardzo droga, już w wielu miastach władze przeprowadziły akcje szczepienia wybranych gimnazjalistek. Są przypadki, że dyrektorzy szkół godzili się na zaszczepienie wszystkich uczennic, bez poinformowania rodziców i uzyskania na to zgody. Wystarczyło, że przedstawiciele firm farmaceutycznych zaproponowali, że zaszczepią za darmo. Zamiast sprawdzić firmę, co zresztą przekracza kompetencje dyrektorów szkół, bez żadnego poczucia odpowiedzialności zgodzono się, aby uczennice zostały królikami doświadczalnymi. Wiele uczennic po tym zabiegu chorowało i niektóre nadal nie są w najlepszym stanie. Analizę powikłań i zgonów po szczepionkach HPV przedstawiła niedawno amerykańska firma VAERS ze swojej bazy danych. Przedstawia się ona następująco: Liczba zgłoszonych powikłań 24 610 (oceniana na najwyżej 10 procent zgłoszonych przypadków), a w tym poważnych 3269, trwałe kalectwo 805, zgonów 108, powikłania zagrażające życiu 468, przypadki zabrane przez pogotowie 9439, rak szyjki macicy 34, infekcja wirusem brodawczaka (HPV) 300, szczepienie ciężarnych 1603, poronienia 288, noworodki urodzone z wadami 170, mdłości 2369,wymioty 1313, utrata przytomności 1675, padaczka 109, zawroty głowy 3264, zaburzenia oddychania 833, zawały serca 15, bóle głowy 2455, migreny 295, paraliż 97, wysoka gorączka 1739, chroniczne zmęczenie 1230, utrata czucia 937, biegunki 452, bóle mięśniowe 649, zaburzenia pracy mięśni 409 i inne. Lista poważnych powikłań po szczepieniach HPV także obejmuje: zgony, konwulsje, paraliż, syndrom Guillaina-Barre (GBS), poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego, porażenie nerwu twarzowego, zespół przewlekłego zmęczenia, anafilaksję, choroby autoimmunologiczne, zakrzepice żył głębokich i zatory płuc. Podsumowując – dziś już nie ma wątpliwości, że szczepionki HPV są silnie zabójcze i okaleczające dla dziewcząt, młodych kobiet i ich potomstwa. Najprawdopodobniej wynika to zawartych w nich toksycznych adiuwantów czy zanieczyszczeń. Tak więc szczepionki HPV mające chronić przed rakiem szyjki macicy, wywołują zakażenia wirusowe i raka szyjki macicy. Na domiar złego bardzo często wywołują poronienia. Na 1603 zarejestrowanych przypadków zaszczepionych ciężarnych kobiet 288 (18%) poroniło, a 170 urodziło noworodki z wadami. Jest prawdopodobne, że znaczny procent zaszczepionych dziewcząt będzie bezpłodnych. To się okaże dopiero za 10-20 lat, kiedy będą one próbowały zajść w ciążę. Powstaje pilne pytanie – czy zyski koncernów farmaceutycznych będą nadal ważniejsze niż zdrowie i życie naszych dzieci? Kiedy wreszcie takimi kryminalnymi sprawami zajmą się sądy i wymiar sprawiedliwości?
Francuscy lekarze żądają wycofania szczepionek HPV z użycia we Francji i Europie, argumentując, że jest ona nieskuteczna w zapobieganiu rakowi szyjki macicy, raczej działa rakotwórczo, jest przy tym silnie toksyczna i zabójcza. Ich niezależne obserwacje pokrywają się z amerykańskimi danymi w bazie VAERS. Jeśli zostanie ona wycofana w Europie Zachodniej, można oczekiwać, że producenci będą jeszcze bardziej agresywnie wymuszać szczepienia HPV w krajach Europy Wschodniej i innych biedniejszych krajach. W krajach rozwiniętych, gdzie głównie promowane są te drogie szczepionki, umieralność z powodu raka szyjki macicy jest wielokrotnie mniejsza niż umieralność w wyniku powikłań po szczepieniach. Trzeba przy tym pamiętać, że rak szyjki macicy występuje głównie u kobiet starszych, a szczepionki zabijają i trwale okaleczają zdrowe dziewczęta i młode kobiety. Już dziś usilnie promuje się stosowanie tych szczepionek także u chłopców, choć nie mają oni macic i nie mogą zajść w ciążę ani poronić, ale zarobić na nich można. Polska ze swym totalitarnym systemem przymusowych szczepień jest idealnym poligonem doświadczalnym i źródłem zysków dla karteli farmaceutycznych. Ich ofiarami są niestety bezbronne dzieci. Powoli do środowiska medycznego zaczyna docierać prawda o oszustwach i manipulacjach firm farmaceutycznych dotyczących szczepień. Czas już najwyższy, aby lekarze zrobili rachunek sumienia i ratowali resztki prestiżu swojego zawodu, bo już zrobienie z medycyny biznesu bardzo ten prestiż nadwyrężyło.
Agresywne promowanie, nawet wmuszanie tych szczepionek szkolnym dziewczętom (także chłopcom) nie opiera się na żadnych dowodach naukowych dotyczących zdrowotnych korzyści tych szczepień (bo takich brak), a wyłącznie na korporacyjnej żądzy zysku i korupcji, nagminnie stosowanej przez producentów szczepionek, którzy przekupują krajowych i lokalnych polityków oraz administratorów publicznych funduszy. Z przykrością należy dodać, że to odbywa się przy pomocy medycznych ekspertów, posługujących się korporacyjną reklamą jako dowodem skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek.
W internecie podaje się wiele informacji, kto reklamuje takie szczepionki, kto na ten temat prowadzi wykłady i jakie honoraria za to pobiera (http://www.mentora.pl/styl/zdrowie/rak-szyjki-macicy-kilka-faktów). Dlaczego jednak o tych faktach nikt nas nie informuje, a zwłaszcza lekarze? Na to pytanie odpowiada np. w Polsce artykuł 52 kodeksu etyki lekarskiej, który zabrania dyskredytować w jakikolwiek sposób innego pracownika służby zdrowia. Jest to typowa obrona interesów klanu, która nie ma nic wspólnego z etyką. Etyczne byłyby wspólne działania lekarzy i pacjentów, a najważniejszym celem, ich zdrowie. Nic więc dziwnego, że tak mało lekarzy ma odwagę na publiczne wystąpienie choćby w najbardziej słusznej sprawie. (cdn.)
prof. Stanisław Wiąckowski
Część I artykułu ukazała się w majowym numerze miesięcznika "Optymalni"
Część II artykułu ukaże się w czerwcowym wydaniu miesięcznika „Optymalni”
Prof. zw. dr hab. inż. Stanisław Kazimierz Wiąckowski – sympatyk ruchu optymalnych – jest autorem ponad 500 prac badawczych i popularno-naukowych, a w tym ponad 40 książek. Pracował w wielu instytucjach naukowych, zarówno w kraju jak i zagranicą: na SGGW, w Instytucie Sadownictwa w Skierniewicach oraz kierował Katedrą Ekologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. W latach 1958 – 1959 przebywał na stypendium w USA, a w latach 1969-1970 na Kubie, gdzie pracował nad biologiczną ochroną roślin. W 1989 roku został wybrany do Sejmu RP, gdzie przewodniczył Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Był delegatem polskiego Sejmu do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Strasburgu oraz twórcą i przewodniczącym pierwszego w dziejach polskiego Parlamentu Ekologicznego Klubu Parlamentarnego.