MIĘDZY NAMI – Misja: optymalne dziecko cz.II
Kolejny artykuł zacznę od pozytywnej konkluzji ostatnich miesięcy, mianowicie: popularność żywienia optymalnego wśród młodych mam rośnie, coraz więcej zainteresowanych rodziców i nie tylko zgłasza się do mnie z prośbą o pomoc w postawieniu pierwszych kroków na tłustej drodze, co bardzo mnie cieszy i oznacza, iż świadomość Polaków w kwestii zdrowego odżywiania zmierza w dobrym kierunku.
Wracając do tematu dzieci… Z uwagi na najczęściej zadawane mi pytania dotyczące rozszerzania diety malucha na ŻO, właśnie nad tym skupię się w poniższym tekście. Zacząć muszę od tego, że karmienie piersią jest absolutną podstawą i nie ma lepszego pokarmu dla dziecka. Tak zwana siara, która jest pierwszą postacią mleka matki jest „boskim eliksirem” dla całego organizmu noworodka, zatem pierwsze doby w karmieniu piersią są najcenniejsze. Tutaj chcę zapewnić przyszłe mamy, że nie ma takiego zjawiska jak „słaby pokarm” i „za mała ilość pokarmu”. Bardzo często położne utwierdzają matki w takim przekonaniu i oferują pomoc w postaci butelki sztucznego mleka – taka niby pomoc dla zmęczonej porodem matki, bo przecież dziecko nie może płakać z głodu i ciągle wisieć na piersi. A ja chcę powiedzieć, że owszem – może, a nawet powinno, bo tylko w taki sposób stymuluje się proces laktacji, a dziecko dopiero co wyrwane z ciepłego, ciasnego łona matki potrzebuje dalej czuć ją całą przy sobie, jak najbliżej. Karmimy dziecko w zasadzie „na żądanie”, szczególnie na początku, później laktacja nabiera rozmachu, reguluje się, a dziecko samo ustali sobie pory karmienia.
(…)
Milena Król-Bardega
Więcej – w styczniowym numerze miesięcznika „Optymalni”
rn